12-22.09.2017 r. 37°52,29’N 023°43,78’E
Rejs z rodziną i przyjaciółmi to najlepsza wersja urlopu 😀 Zaczynamy od razu po zaokrętowaniu, bo szkoda dnia i dobrego wiatru 😉 .
Pierwsza akcja przy żaglach na pierwszym rejsie morskim gwarantuje spore emocje 😉 .
Do Zatoki Varkiza i miasteczka o tej samej nazwie dopłynęliśmy przed zmrokiem – spokojnie można jeszcze zejść na ląd i rozejrzeć się w terenie 😉 .
Postój na kotwicy ma wiele zalet…
… choćby kąpiel przed śniadaniem 😀 .
Śniadanko! 😀 .
Nasza załoga w komplecie – pełni entuzjazmu, świeżo upieczeni żeglarze 😀 .
Przed dziobem Balaou wyspa Aegina – obowiązkowa do zobaczenia w tym rejonie 😀 .
Dziś nawiguje Emma 😉 .
Prawdziwy unikat – camera obscura w wiosce Perdika na południowym brzegu wyspy Aegina 🙂 .
Perdika to jeden z dwóch portów jachtowych na Aeginie, ale choć śliczna nie jest naszym celem 😉 .
Port Aegina – tu zatrzymamy się na kilka godzin, żeby załoga mogła wybrać się do świątyni Afai, podobno najdoskonalszej świątyni greckiej 🙂 .
Balaou zostaje na chwilę sam, ale będziemy go mieć na oku 😉 .
Do mariny Aegina okupowanej przez rezydentów możemy wpłynąć co najwyżej pontonem i tyle nam dziś wystarczy 😉 .
A w mieście zaczyna się słynny Festiwal Pistacji, na którym mieliśmy szczęście być już dwa razy 😀 . Aegina znana jest z wyśmienitych pistacji w najróżniejszych wydaniach i wszelkich przetworów, którym dodaje wyjątkowego charakteru 😀 .
Niestety impreza zaczyna się od jutra, a my spędzamy noc przy innej wyspie – Metopi…
W drodze na wyspę Poros 🙂 .
Może trochę słabo dziś z wiatrem, ale słońca to tu nie brakuje – można podładować baterie na resztę roku… 😉 .
Miasteczko Poros widziane od strony morza jest zachwycająco piękne, jedyne takie całej w Zatoce Sarońskiej 🙂 .
Port Poros i nasz pomost 😀 .
Miasteczko jest wyjątkowo malowniczo położone i warto sobie pospacerować krętymi uliczkami aż do wieży zegarowej 🙂 .
Miasto Galata na pónocnym brzegu Peloponezu naprzeciwko portu Poros 🙂 .
I jak co dzień zaczynamy zajęcia z żeglarstwa 😉 .
Grota staw!
Popołudniu wiatr zupełnie ucichł, jakby dawał załodze czas na kawkę 😉 .
I lekturę 🙂 .
Mimo flauty zdążyliśmy przed zachodem słońca do Zatoki Sounion – do świątyni Posejdona na wzgórzu zjeżdżają się tłumy, by obejrzeć ponoć najwspanialszy zachód słońca w Grecji 😀 .
Ten niesamowity spektakl można obejrzeć z góry albo z pokładu jachtu – obie wersje zapierają dech w piersiach 🙂
Rankiem tradycyjnie już kąpiel 😉 .
A potem do dzieła żeglarze!
Nasz cel to cykladzka wyspa Kea 😀 .
Wiatr dziś nam dopisał i po trzech godzinach staliśmy w uroczym porcie Merichas 🙂 .
Wprawdzie na kotwicy, ale desant to przecież też frajda 😀 A przynajmniej można sobie potem popływać w zatoczce 😉 .
Kolejny dzień na morzu znów minął jak oka mgnienie i popołudniu zacumowaliśmy już w porcie Korissia na innej cykladzkiej wyspie – Kithnos 🙂 .
Po kolorystyce od razu można poznać, że to Cyklady 😉 .
Keja rybacka – mieszkańcy wyspy wciąż trudnią się rybołówstwem, bo niewielka turystyka i to tylko latem nie przynosi stałwego dochodu.
Lekcja z nawigacji w drodze na Serifos – naszą ulubioną wyspę na Cykladach 🙂 .
Oczywiście nie każdego interesują papierowe mapy… 😉 .
Kolejna lekcja – stawianie spinakera asymetrycznego 🙂 .
W tym sezonie jeszcze ani razu nie wyciągnięty żagiel – na Cykladach zwykle trzeba refować żagle marszowe, a nie wspomagać spinakerem 😉 .
No i już jesteśmy u celu 😀 .
Port Livadi w Zatoce Livadi na Serifos – zajęliśmy jedno ostatnich miejsc, a dosłownie w ciągu 5 minut port zapełnił się po brzegi 😛 .
Zewnętrzna keja portu, przy której najczęściej cumujemy, a na drugim planie najpiękniejsza chora na Cykladach, choć oczywiście co żeglarz to inne zdanie 😉 .
Chora Serifos, czyli stolica wyspy, z innej perspektywy, lecz równie czarująca 🙂 .
Po kolacji lekcja z budowy silnika 😉 .
Bezwietrznym porankiem opuszczamy Livadi i Serifos – przed nami dłuższy trip 40 Mil, by uciec przed jutrzejszym, silnym wiatrem z południa 😛 .
Emma za sterem 🙂 .
A chłopcy mają ciekawą lekcję z astronawigacji – łatwizna 😉 .
Aż dziw, że jutro będzie mocno wiać, gdy dziś calutki boży dzień mieliśmy flautę… Może to taka cisza przed burzą? Tuż przed zmrokiem rzuciliśmy kotwicę w znanej nam już Zatoce Sounion… Na silniku dzień naprawdę się dłużył… 😛 .
Agia Marina – mała miejscowość wypoczynkowa na wschodnim brzegu wyspy Aegina nie była uwzględniona w pierwotnym planie rejsu, wszystko przez ten sztormowy wiatr, który przegonił nas z Cykladów… 😛 .
Z tej zatoki i miasteczka jest całkiem blisko do świątyni Afai, zwłaszcza jak się założy teleobiektyw 😉 .
Wieczór w zatoce jest spokojny, ale w nocy doleci tu silny wiatr z północnego zachodu 😛 .
Sesja w stylu marynarskim 😉 .
W nocy faktycznie porządnie się rozwiało i tak też pozostało cały dzień ku uciesze spragnionej żeglowania załogi 😀 .
Ale co dobre, szybko się kończy… na horyzoncie widać już Ateny 😉 .
Zachód słońca przy Marinie Glyfada – ostatnie wspomnienie z tej wyprawy 🙂 .
Trudno się nasycić żeglowaniem w 10 dni, ale można złapać bakcyla 😉 Właśnie ten pierwszy rejs morski często decyduje o tym, czy człowiek jeszcze kiedyś wybierze się na morze. Nasza załoga zdecydowanie jest na TAK – zapaleni z nich żeglarze z imponującą wiedzą teoretyczną i niezaspokojonym głodem żeglowania 😀 😀 😀
Leave a Reply